
Pamiętam ten dzień, kiedy po raz pierwszy zdecydowałam się na warkoczyki afrykańskie na całej głowie. To była mieszanka ekscytacji i lekkiego przerażenia. Osiem godzin na fotelu, setki małych, idealnie zaplecionych warkoczyków i to uczucie… totalnej transformacji. Patrzyłam w lustro i widziałam kogoś innego – odważniejszego, z nową energią. Ale droga do tego momentu była pełna pytań i wątpliwości. Czy to dla mnie? Czy nie zniszczę sobie włosów? Ile to właściwie kosztuje? Jeśli masz w głowie podobny mętlik, to ten tekst jest dla Ciebie. Opowiem Ci wszystko, bez lukru, bazując na własnych doświadczeniach.
Spis Treści
ToggleMoje włosy żyły własnym życiem. Puszenie, kręcenie, wieczna walka z wilgocią. Miałam dość codziennego układania, prostowania i marnowania czasu przed lustrem. Warkoczyki afrykańskie na całej głowie jawiły mi się jako wybawienie. I wiecie co? Były nim. Nagle poranki stały się proste. Wstawałam, robiłam kawę i byłam gotowa do wyjścia. To niesamowita wygoda i wolność.
Ale to nie tylko to. Taka fryzura to fryzura ochronna. Moje naturalne włosy, schowane bezpiecznie w oplotach, w końcu mogły odpocząć od gorącego powietrza suszarki i prostownicy. To dało im szansę na regenerację i spokojny wzrost. Wiele osób decyduje się na warkoczyki afrykańskie na całej głowie właśnie po to, żeby zapuścić włosy. A do tego wszystkiego dochodzi wygląd. To po prostu piękne, efektowne i przyciąga spojrzenia. Poczujesz się wyjątkowo, gwarantuję.
Kiedy zaczęłam research, ilość opcji mnie przytłoczyła. Każdy rodzaj wyglądał inaczej i miał inną nazwę. Postaram się to uprościć.
Najbardziej znane to chyba klasyczne warkoczyki, czyli box braids. Dzieli się włosy na małe, kwadratowe sekcje (stąd nazwa „box”) i zaplata pojedyncze warkocze, najczęściej z dodatkiem włosów syntetycznych, jak popularny kanekalon. Można szaleć z grubością i długością. To był mój pierwszy wybór i nie żałuję – są mega uniwersalne.
Potem mamy cornrows, czyli warkoczyki dobierane, plecione tuż przy skórze głowy. Tworzą niesamowite wzory i są często bazą pod inne fryzury. Moja przyjaciółka Asia postawiła na cornrows przed wyjazdem na festiwal – wyglądała obłędnie, a fryzura przetrwała wszystko. Jeśli widzieliście kiedyś warkocze bokserskie, to jest to właśnie odmiana cornrows.
Są też opcje skręcane, jak Senegalese Twists. Zamiast zaplatania, dwa pasma włosów są ze sobą skręcane. Wyglądają trochę jak sprężynki, bardzo efektownie. Istnieją też mikrowarkoczyki, czyli cieniutkie jak niteczki oploty. Ich zrobienie trwa wieki, a cena potrafi zwalić z nóg, ale efekt jest bardzo subtelny i naturalny. To opcja dla cierpliwych i z grubszym portfelem.
To chyba najważniejszy punkt całej operacji. Zły wybór może skończyć się nie tylko brzydką fryzurą, ale też uszkodzeniem włosów. Znalezienie dobrego miejsca to był koszmar. Przeglądałam setki zdjęć na Instagramie, czytałam opinie… aż w końcu trafiłam na panią Kasię z polecenia. I to był strzał w dziesiątkę. Szukajcie kogoś, kto ma portfolio pełne zdjęć, gdzie warkoczyki są równe, precyzyjnie wydzielone, a klientki wyglądają na zadowolone. Nie bójcie się pytać. Dopytajcie o doświadczenie, o to, jakich materiałów używają (dobrej jakości włosy syntetyczne to podstawa!) i o zasady higieny. Dobry specjalista przeprowadzi z wami konsultację i doradzi, co będzie najlepsze dla waszych włosów. Pamiętajcie, warkoczyki afrykańskie na całej głowie to nie to samo co doczepy z naturalnych włosów, technika jest zupełnie inna.
Przed wizytą trzeba też przygotować włosy. Umyjcie je szamponem oczyszczającym, ale bez odżywki. Muszą być idealnie rozczesane i suche. Ułatwi to pracę stylistce i skróci czas, który spędzicie na fotelu. A uwierzcie mi, będziecie chciały, żeby to było jak najkrótsze. To było naprawdę, naprawdę długie siedzenie.
No dobra, przejdźmy do konkretów, bo portfel też ma coś do powiedzenia. Ile kosztują warkoczyki afrykańskie na całej głowie? No cóż, to nie jest tania zabawa, ale dla mnie to była inwestycja w wygodę i świetny wygląd. Warkoczyki afrykańskie na całej głowie cena zależy od wielu rzeczy: rodzaju, długości, grubości, a także od renomy salonu i miasta. W Warszawie zapłacisz więcej niż w mniejszej miejscowości.
Ogólnie, przygotuj się na wydatek rzędu 500-1500 zł. Moje pierwsze, klasyczne box braids do pasa kosztowały około 800 zł, wliczając w to już koszt włosów syntetycznych. Cieńsze i dłuższe mogą kosztować znacznie więcej. Zawsze pytajcie o ostateczną cenę przed umówieniem się, żeby nie było niespodzianek. Czasem salony oferują też płatną usługę rozplatania warkoczy, co może być kuszącą opcją dla leniwych.
Pielęgnacja na początku wydawała mi się czarną magią, ale jak się okazało, nie jest to nic straszne. Najważniejsze to dbać o skórę głowy.
Mycie. Zapomnij o tradycyjnym laniu szamponu na głowę. Ja rozcieńczam delikatny szampon z wodą w butelce z atomizerem, spryskuję skórę między warkoczykami, delikatnie masuję opuszkami palców i obficie spłukuję. Robię to raz na 1-2 tygodnie. To wystarcza. Po myciu ważne jest nawilżanie – wcieram w skórę lekki olejek (np. jojoba) albo używam specjalnej mgiełki. To zapobiega swędzeniu, które na początku może być trochę dokuczliwe.
Spanie. To klucz do utrzymania fryzury w dobrym stanie. Zainwestowałam w satynową poszewkę na poduszkę (znajdziecie takie w popularnych sklepach z wyposażeniem domu) i to była rewolucja. Warkocze się nie mechacą i nie puszą. Można też spać w satynowym czepku lub chuście. Na początku czułam się dziwnie, ale szybko się przyzwyczaiłam. Warto, bo warkoczyki afrykańskie na całej głowie wyglądają rano jak nowe.
A jak długo można je nosić? Bezpieczny czas to 4 do 8 tygodni. Potem pojawia się odrost, a włosy mogą zacząć się kołtunić u nasady. Nie warto ryzykować dla kilku dodatkowych tygodni.
Najlepsze w tej fryzurze jest to, że można z nimi robić cuda! To nieskończone pole do popisu. Wysoki kok na czubku głowy, który dodaje 10 cm wzrostu? Proszę bardzo. Luźny kucyk? Też super. Wszelkie półupięcia, korony z warkoczy… możliwości są ogromne i każdego dnia można wyglądać inaczej. Warkoczyki afrykańskie na całej głowie dają ogromną swobodę. Jeśli lubisz eksperymentować, polecam też sprawdzić inne plecione fryzury, na przykład warkocze holenderskie. Ogólnie, umiejętność zaplecenia warkoczy w różnych formach to super sprawa.
Warkoczyki afrykańskie na całej głowie to była jedna z moich lepszych decyzji wizerunkowych. Czy było warto? Każdej złotówki i każdej godziny na fotelu. To więcej niż fryzura, to statement. Daje pewność siebie i niesamowitą wygodę. Ale to nie jest rozwiązanie dla każdego. Musisz być gotowa na spory jednorazowy wydatek i na poświęcenie czasu na znalezienie dobrego specjalisty oraz na późniejszą pielęgnację. Jeśli jednak marzysz o totalnej metamorfozie i odpoczynku od codziennej stylizacji – idź w to. To fantastyczna przygoda, która sprawi, że poczujesz się wyjątkowo. Ja już myślę o kolejnych!
Copyright 2025. All rights reserved powered by biznescenter.eu